Koszyk jest pusty

Świadectwo otrzymania relikwii

Świadectwo otrzymania relikwii bł. Karoliny Kózkówny




Nasza Fundacja Fiat Voluntas Tua – pragnąca  wybudować dom, w którym będzie szkoła ewangelizacji maryjnej, wspólnota osób samotnych oraz centrum charytatywne z dziesięcioma różnymi obiektami – zwróciła się z pisemną prośbą o otrzymanie relikwii Błogosławionej Karoliny Kózkówny. Ponad miesiąc czekaliśmy na zgodę i zaproszenie do Sanktuarium w Zabawie koło Tarnowa.


W międzyczasie, w jedną z sierpniowych niedziel, pewna pobożna dusza z naszej wspólnoty udała się po Mszy Świętej wraz z mężem i synem na daleki spacer. Piękna pogoda, słońce, las, jezioro nastrajały radością. Gdy rodzina usadowiła się na brzegu i trawie, aby odpocząć nad wodą, i gdy syn z tatą poszli się przejść wzdłuż piaszczystej drogi, do siedzącej samotnie kobiety podeszły dwie, nieznajome osoby. Mała, miło uśmiechnięta dziewczynka i niemniej ujmujący, starszy Pan. Kobieta spytała jasnowłosą dziecinę: „Jak masz na imię?”, na co ona odpowiedziała: „Jestem Karolinka”. Starszy Pan natychmiast uzupełnił, że to bardzo grzeczne i chętnie pomagające wszystkim dziecko. A dziewczynka weszła mu w słowo z rozbrajającą spontanicznością: „Wiesz, ja teraz buduję kościół”. „Tak??? To pięknie…”, odpowiedziała zdziwiona tym wszystkim kobieta. Mężczyzna, śmiejąc się serdecznie, dodał, że jak się ją poprosi, to ona jest zawsze chętna do pracy. Karolinka, tym razem już z powagą na małej twarzyczce, zwróciła się do kobiety: „Wam też pomogę wybudować ten dom. Jutro wszystko zrozumiesz”.


Kobieta zapragnęła, aby starszego Pana i dziewczynkę poznali również jej bliscy, przechadzający się niedaleko mąż z synem. Zaczęła ich szukać, wołać, rozglądając się wokół i machając do nich ręką. Kiedy podeszli, okazało się, że niezwykłych gości już nie było. Pytała się ich, czy widzieli osoby, które z nią przed chwilą rozmawiały. Ale oni zaprzeczyli. Nic nie tłumacząc, kobieta zachowała to spotkanie w swoim sercu i ciekawa kolejnego dnia wróciła z rodziną do domu.


W każdy poniedziałek, o godzinie dwudziestej, w Kościele Parafialnym p.w. Matki Bożej Bolesnej w Mierzynie spotyka się grupa modlitewna ku czci św. Józefa. Po Mszy Świętej, chcąc zrobić wszystkim miłą niespodziankę, przeczytałem pismo, które otrzymałem od Biskupa z Tarnowa, informujące, że otrzymamy relikwie Błogosławionej Karoliny Kózkówny, i skomentowałem, że od teraz Błogosławiona będzie z nami szczególnie blisko i pomoże nam wybudować dom FIAT. W spotkaniu uczestniczyła pobożna dusza, która dzień wcześniej rozmawiała z małą Karolinką, i wtedy wszystko zrozumiała.


Historię o tym niezwykłym spotkaniu opowiedziałem na prośbę Księdza Kustosza podczas drogi krzyżowej 18 października 2017 r., kiedy z prezesem Fundacji przyjechaliśmy odebrać relikwie Błogosławionej. Mówiłem również o tym, że nasza wspólnota wyrosła na duchowości „Świadectwa” i „Słowa Pouczenia” Alicji Lenczewskiej, szczecińskiej mistyczki, z którą przez lata znałem się osobiście i która – umierając w hospicjum – powierzyła mi przeczytanie tych swoich, dotąd ukrytych i nikomu nieznanych, dzienników duchowych. Mistyczka ta, angażująca się w wiele wspólnot kościelnych, szczególnie związana była z Apostołami Czystej Miłości (ACM), z grupą modlitewną, której główną patronką była Błogosławiona Karolina Kózkówna, a sama Alicja też miała do Tej Błogosławionej ogromne nabożeństwo.


Gdy przy jednej ze stacji wygłosiłem swoje świadectwo, droga krzyżowa ruszyła dalej swoim szlakiem, utartym męczeństwem Błogosławionej. Przed sobą, wzdłuż drogi, zobaczyłem ciągnący i modlący się gorliwie tłum ludzi. Byłem niezwykle poruszony tym widokiem, jakże niespotykanym na Ziemi Szczecińskiej.  


W pewnym momencie, po raz pierwszy w życiu, doświadczyłem czegoś niezwykłego. Tłum ludzi zniknął mi z oczu. Obok mnie nadal trwała modlitwa wiernych, słyszałem ich kroki, czułem oddechy i obecność tłumu, ale droga przede mną świeciła pustką. Nie widziałem nikogo. I wtedy, po chwili, podeszła do mnie rozpromieniona i roześmiana Błogosławiona Karolina. Wyglądała tak, jakby tańczyła z rozpostartymi rękoma. I wiedziałem, że  śmieje się ze mnie. Byłem jej serdecznym śmiechem mocno zawstydzony. Powiedziała do mnie: „I co, powiedziałeś świadectwo?”. Potwierdziłem, że tak. A Ona, śmiejąc się ze mnie nadal i tak jakby żartując, oznajmiła: „Musiałeś powiedzieć, że znałeś osobiście Alicję? Chciałeś się pochwalić, aby patrzyli na ciebie lepiej? To pycha”. Zrobiło mi się wstyd i przyznałem, że to prawda. Śmiała się serdecznie dalej, a ja zdobyłem się na odwagę i poprosiłem: „Pomóż mi zachować czystość i świętość”. Nagle zrobiła się poważna, przestała się śmiać, zatrzymała się i, patrząc mi w oczy, wyraziła przekonanie: „To ty musisz się o to modlić”. Po tych słowach, odwróciwszy się, pobiegła w stronę lasu. A Cała wizja zniknęła i znów modliłem się w tłumie ludzi. Nie wiedziałem, jak długo to trwało, czy kilka sekund, czy minut, gdyż czas jakby się zatrzymał.


Wieczorem została odprawiona uroczysta Msza Święta, podczas której prezes Fundacji Fiat Voluntas Tua i ja – otrzymaliśmy relikwie Błogosławionej Karoliny. Byliśmy bardzo szczęśliwi. Ksiądz Kustosz pobłogosławił nam obraz, a ja z jego rąk otrzymałem poświęcony sygnet Błogosławionej, który założył mi na palec.


Podczas Mszy Świętej Karolina przyszła ponownie. Było to podczas dziękczynienia. Z ogromną czcią i wielką pokorą usiadła obok mnie, tak jakby na skraju ławki. Dyskretnie na mnie spojrzała. Powiedziałem do niej: „Już rozumiem… Ty nic za mnie nie zrobisz… To ja mam się modlić o czystość i świętość i współpracować z łaską Bożą. Ale przecież Ty i tak będziesz mnie wspierała Swoją modlitwą i będziesz ze mną…”. Tym razem nic już nie odpowiedziała. Skinęła głową, potwierdzając moje słowa, i z delikatnym uśmiechem na twarzy zniknęła.


Następnego dnia rano byliśmy już w Szczecinie. Swoje przeżycia nosiłem w sercu i przysłuchiwałem się, jak prezes Fundacji głosił swoje świadectwo i opowiadał najpierw żonie, a potem podczas spotkania z ludźmi – o Błogosławionej Karolinie. Był szczęśliwy jak mały chłopiec. Prawdziwy  Apostoł Błogosławionej Karoliny.


Posługuję w Parafii p.w. Matki Bożej Bolesnej w Mierzynie. Ksiądz Proboszcz Zbigniew Wyka poprosił mnie, abym przygotował niedzielę, podczas której wygłoszę kazania, a każdy z parafian uczci relikwie Błogosławionej. Z tej okazji wydrukowaliśmy kilka tysięcy obrazków i podczas ośmiu Mszy Świętych wierni mogli poznać jej piękne życie, uczcić relikwie i zabrać do domu okolicznościowy obrazek Błogosławionej.


Jak co roku podczas nocy sylwestrowej odprawiam Mszę Świętą i Adorację Najświętszego Sakramentu. Na zakończenie spotkania modlitewnego wierni losują dla siebie patrona na Nowy 2018 Rok. Byłem ostatni w kolejce a Błogosławiona Karolina uradowana, stała obok mnie nic nie mówiąc. Patrzyłem z zazdrością na tych, którzy wylosowywali moich ulubionych świętych. Wyciągam karteczkę, a tam napis: BŁOGOSŁAWIONA KAROLINA KÓZKÓWNA. Dzięki Ci Panie!


Nieustannie odczuwam obecność Błogosławionej Karoliny przy sobie, a zwłaszcza podczas sprawowanych funkcji w kościele. Czasami Jej nadprzyrodzona asysta jest tak żywa, że aż wręcz fizyczna. Nie sposób tych wszystkich odczuć, jej słów, przeżyć i epizodów opisać. Jestem wdzięczny Bogu za dar Jej życia, świętości, straży i opieki nade mną, a przede wszystkim nad naszą wspólnotą i Fundacją Fiat Voluntas Tua.


Ks. Maciej Bagdziński
Fundacja Fiat Voluntas Tua


Mierzyn 2 styczeń 2018 r.